Cos pieknego  !!!

Wzajemnie...

... to zasluga Matki Bozej... jutro Jej swieto,  Ona oreduje i to sie  MUSI  udac  !!!

Bardzo malowniczy ten zamek. Uprasza sie o fotke palacu w Tlokinii, z zewnatrz. Pozdrowienia!

Tak jest. Do przodu marsz :) 

 Serdeczne pozdrowienia dla Wszystkich Uczestników i dla Gospodarza. 

Sufit sali gdzie beda wyklady

Będzie rozpraszać;)

https://adonai.pl/maryja/?id=91

Dla tych co zostali :)

.

http://kalisz.naszemiasto.pl/artykul/palac-w-tlokini-koscielnej-po-renowacji-historia-pisana-na,1484615,artgal,t,id,tm.html

To na drugą nóżkę historia i galeria zdjęć,  zanim Parasolnikow poda następne aktualne :)

.

Dzięki za update!

Czekamy na kolejne :-)

Pzdr

https://paczaizm.pl/ustawa-antynikotynowa-rok-2030-pamietajcie-mozna-palic-minimum-10km-od-ladu/

:)))! 

Skądinąd w takim obiekcie powinna być palarnia z palmami etc.. 

Witam. Jest jeden niezwykły element w tej historii odrestaurowania pałacyku Chrystowskich w Tłokini Kościelnej. Aby go pokazać zacytuję fragment owego linku:

"Pałac nawiązuje do lat swojej świetności. Nie zapomniano także o pierwszych właścicielach, których zdjęcia z ich rodzinnego albumu możemy zobaczyć na ścianach. To właśnie dzięki zaangażowaniu Tadeusza Mazka udało się odnaleźć miejsce pochówku Zofii Chrystowskiej. Okazuje się, że zmarła ona w latach 70-tych we Wrocławiu i pochowano na jednym z miejscowych cmentarzy. Jej grób został jedna usunięty w 2002 roku. Ziemia z tego miejsca została sprowadzona do Tłokini Kościelnej i zostanie wkopana w specjalnym miejscu w parku nieopodal pałacu".

Chodzi mi dokładnie o fragment - jej grób został usunięty w 2002 roku. Jak wiemy groby usuwa się w przypadku braku opłaty za miejsce. Czy tak było w tym przypadku? Myślę, że powojenne losy Zofii Chrystowskiej warte są odtworzenia, a historia pałacyku to jednak kawał historii materialnej (własnościowej) powojennej Polski.

Pozdrawiam

Właśnie wróciłem. Powiem krótko i w skrócie: sukces! naprawdę wielki sukces!!!

Rzeczywiście była kondensacja i maraton. Atmosfera i miejsce najlepsze z możliwych. 

Poziom wykładów bardzo wysoki. Ja zrozumiałem może tylko połowę. 

Gabriel - Kanclerz Latajacego Uniwersytetu Leszczynowego, dziś bardzo elegancki, w znakomitej formie, choć potwornie zmęczony. Zabiegany i mocno przejęty. No, ale jak to on mówi, zorganizowanie takiej konferencji, to ,,nie p...... w mąkę".

Pani Lucyna, czarująca, uśmiechnięta, i też  bardzo, bardzo zmęczona, co zrozumiałe.

Wszystko zaczęło się po Bożemu i po Bożemu się skończyło.

Do Pani KOSSOBOR: Można było palić papieroski. Tymczasem na zewnątrz, ale pogoda była śliczna, jak na grudzień.

Na pewno uczestnicy napiszą więcej.

Wawrzyniec z Brzezin

:)

Mam nadzieje ze cala rodzina Maciejewskich sobie troche odsapnie w niedziele.

Szczesliwych i bezpiecznych powrotow wszystkim!

Jako uczestnik konferencji mogę napisać, że było to dla mnie doskonale spędzone dziesięć godzin grudniowej soboty. Sala była doskonale przygotowana i co więcej - wentylowana więc było czym oddychać mimo że uczestników było bardzo dużo. Wykłady były interesujące i pytań od uczestników było raczej za dużo, niż za mało przez co Gospodarz starał się jakoś mitygować pytających, nic dziwnego, były ograniczenia czasowe. Dla mnie zaskoczeniem był wykład Piotera, który na koniec wywołał dyskusje, co jest jak najbardziej na plus. Ogromne podziękowania dla Gospodarza za zorganizowanie konferencji.

:)))))))))))

Bog zaplac, Panie Wawrzku...

... ale Pana relacja ma  WYJATKOWA  MOC...  strasznie sie ciesze  !!!

Melduję, że jestem już w domu, bo podróż powrotna odbyła się bez przygód, a do Krakowa autobus dotarł nawet przed czasem;-)

all:

Było wspaniale, choć maraton wykładów okazał się nie tyle kondensacją, co kompresją. Gdyby nie przerwa na lunch i późniejsza wspólna kolacja, trudno byłoby spokojnie porozmawiać z tyloma znajomymi. A obaj poznańscy profesorowie to prawdziwe debeściaki. No i Pioter, który odczytał z banknotów prawdziwą historię propagandy i polityki międzynarodowej, przy okazji sowicie opłacając wszystkich uczestników LULa... równowartością miesięcznej pensji pruskiego wiejskiego nauczyciela;-). Za kilka godzin aktywności umysłowej! Z nieznanego nam powodu wyróżnił Wacka Magazyniera dodatkiem Pioterskim w kwocie 20 marek. Tym sposobem zmaterializował moją dozgonną wdzięczność dla Wacka za opiekę i ciężką pracę kierowcy, zwłaszcza w godzinach nocnych.

Wacku, pójdziesz do nieba z butami!

Księża dopisali: oprócz ks. Klimka był młody ksiądz z Kanady, który via Toronto zaopatruje swojego polskiego biskupa w kolejne numery SN i innych wydawnictw Kliniki Języka.

Wawrzyńca z Brzezin nie udało mi się poznać, czego ogromnie żałuję. Wszystko przez tę kompresję.

Acha, Valser dał pokaz swoich umiejętności prelegenckich, nawet bez pomocy naukowych. Padła propozycja, żeby na następnej konferencji dokonał prezentacji z degustacją;-)

Następny raz na ścianie wschodniej w marcu. Ale ogłoszenie dokładnej lokalizacji na SN pozostawiam Gabrielowi, choć w Tłokini ją podał;-)

Koniecznie. Zawsze można sobie wypłacić jakąś 13-nastkę, albo i 14-nastkę, jak to w I kwartale;-)))

Bardzo mnie to cieszy, bowiem teraz, kiedy rozebrane są tory z Lublina do Dęblina, to jest zupełna tragedia z dojazdem dokądkolwiek. Wschodnia ściana: yes, yes, yes.

Krystyna, to nie jest ściana wschodnia w naszym rozumieniu, oni są z Krakowa i tak gadają o swoich okolicach. No, ale może jakoś dojedziesz. Wszyscy Cię szukali i o Ciebie pytali

Maraton pokonany w tempie sprintera. :)

Bardzo dziękuję za umożliwienie mi wystąpienia przed tak zacną publicznością i przepraszam wszystkich, z którymi się nie pożegnałem dziś rano, ulatniając się po angielsku. Niestety pakując się do samochodu zauważyłem na desce rozdzielczej ikonę lampy Alladyna. W normalnych warunkach (czyli nie przed tak długą trasą) przekaz taki oznaczałby to olej to i wyciągnij gin, ale w tym momencie zaczęło się zastanawianie czy aby nie został zatarty silnik. Na szczęście odpowiednie oleum udało się zakupić niedaleko, ale z nerwów pomyliły mi się zjazdy z autostrady i ledwo zdążyłem do domu żeby z córką iść na Mikołaja i zrobić przy tym jeszcze promocję książki (nie o banknotach - ta wiedza, którą posiedli uczestnicy kursu w Tłokini pozostanie wiedzą tajemną).

Dziękuję wszystkim za nocne rozmowy i za uwagi w kuluarach i w trakcie wykładu. Aha. Balkon w pałacu gubernatora w Dar es Salam był na pierwszym piętrze.

Kto by pomyslal...

... ze to sama PBS powolala do zycia  takie  ZEROWISKO  dla darmozjadow i pasozytow,  ktore kasuje narod polski na miliony zlotych z budzetu panstwowego  !!!

Przeciez to jest  ROZBOJ  W  BIALY  DZIEN  !!!

;-)))

No to już wszystko wiadomo. Baranów Sandomierski jest jednak w porównaniu z Tłokinią, na ścianie wschodniej (100 km do granicy z Ukrainą i niecałe 100 km na pd od Puław), choć to  dawna Galicja (książę Pepi tu za Wisłę nie dotarł). Najlepiej dojechać do Tarnobrzega, a stąd busami (13minut jazdy) lub taksówką do Baranowa. Można po drodze zaliczyć Sandomierz - naprawdę warto!

Co do prezentacji Valsera, to obawiam się, że Gospodarz by tego nie zdzierżył;-))

Mam nadzieję, że uda nam się spotkać w Baranowie;-)

Dzięki za informację, bo już myślałam, po wypowiedzi Gabriela, że to ten wysoki pan w kraciastej oliwkowej marynarce, który po naszym, z Wackiem, wejściu smoka, poprowadził nas ze spokojem do pierwszego rzędu;-)

Tak wyszło. Żałuję, że nie mogłem być dłużej.

Może w Baranowie będzie wiecej czasu?

O tak...

... spokojnie te inteligencje mozna przechrzcic na  DEBILENCJE... lata trwania przy zlobie to powoduja... i to juz jest  NIEODWRACALNE  schorzenie  !!!

Coz,  Panie Saturnie...

... mamy niepowtarzalna okazje wreszcie posluchac - dzis schorowanego na Alzheimer'a, starego Chirac'a - i siedziec cicho... Frankow pozostawmy im samym... sami niech sobie zrobia porzadek w swojej Francji... bo roboty maja Franki na lata,  a my zatroszczmy sie  WYLACZNIE  o siebie i robmy porzadek z wlasna zlodziejska i zdradziecka banda...  wlasnie nadarza sie  DZIEJOWA  CHWILA  i wyjatkowa okazja  !!!